piątek, 14 listopada 2014

No cześć!

Hejka co tam ? Pewnie tęskni się wam trochę do imaginów. Ale nie o to się rozchodzi. Zapraszam was na moje 2 opowiadania jedno z Liam'em http://difficult-love-liam-payne-fanfiction.blogspot.com/
A drugie z 5SOS http://dangerous-love-death.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam, a jeżeli chodzi o imaginy, kto wie może powrócę do ich pisania :)
Do zobaczenia.
Pozdrawiam Weronika :)

niedziela, 19 stycznia 2014

Nowy blog

Hej!
Założyłam nowego bloga :) Jest to opowieść fantasy - o żadnej z gwiazd itp.
www.protecthim.blogspot.com

niedziela, 13 października 2013

Przepraszam !

     Przepraszam was bardzo, ale raczej już nie wrócę do pisania tego bloga, bo skupiam się na tym: http://tell-me-a-lies.blogspot.com/  . Więc jeśli chcecie to czytajcie tego bloga ;). Komentujcie na nim ;) Może jeszcze kiedyś wrócę do pisania krótkich opowiadań ? Kto wie ?

sobota, 28 września 2013

#22 Imagin z Zayn'em cz.3

Obudziłam się sama w łóżku. Zayn już pewnie dawno wstał. Wstałam nałożyłam bluzkę, która nie wiem jakim cudem znalazła się na podłodze i zeszłam na dół. Na schodach poczułam już zapach jajecznicy. Weszłam do kuchni, a brunet robił śniadanie.
T: Dzień dobry !
Z: Dzień dobry [T.I]! Wyspałaś się?
T: Tak. Ty oszukańcy miałam spać na kanapie. Sama !
Z: No, ale zaniosłem cię do mojego pokoju. A ja sam poszedłem spać na kanapie.
T: Wcale nie ! Położyłeś się obok mnie.
Zayn puścił buraka.
Z: A..niby skąd wiesz?
T: Obudziłam się jak mnie przenosiłeś. A jeszcze jedno. Kto mi ściągnął koszulkę ?
Z: No ja! Bo zauważyłem, że masz pod spodem biustonosz. Byłoby ci za gorąco spać.
T: No dobra. Nie mam więcej pytań.
Z: To dobrze. Siadaj i zjedz śniadanie.
T: Dzięki nie musiałeś się tak wysilać.
Z: A co to niby za wysiłek ? Dobra jedz, bo będzie zimne.
T: Okej.
Po zjedzonym posiłku Malik dał mi czarne brydżesy i zwykłą białą koszulkę z krótkim rękawem. On też ubrał się w strój do jazdy konnej i wyszliśmy na dwór.
Z: Chłopaki zaraz mają przyjechać.
T: Spoko!
Po chwili wjechał na podwórko duży samochód. Wysiadło z niego czterech przystojnych chłopaków ubranych w strój konny. Wysiedli i podeszli do nas.
H: Cześć Zayn! Śliczną masz dziewczynę !
Z: To nie moja dziewczyna, to moja...przyjaciółka!
N: Nas nie oszukasz!
T: Naprawdę my się tylko przyjaźnimy.
Lou: Na razie!
Li: Jak się nazywasz ?
T: [T.I].
Li: Ładne imię, ja jestem Liam!
Wziął i pocałował moją dłoń.
Z: Dobra starczy tych rozmów! Choćmy do koni!
Malik złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę stajni. Wyglądał na zazdrosnego no i się tak zachował. Zaprowadził mnie do pomieszczenie, gdzie było wszystko: siodła, ogłowia, kantary, czapraki, podogonia, napierśniki, toczki, palcaty i różne pierdoły. Wziął do ręki toczek i nałożył mi go na głowę.
Z: I jak ? Ciśnie? Za luźny?
T: Dobry.
Z: Na pewno, bo mam jeszcze inne?
T: Tak na pewno dobry.
Po niedługim czasie dołączyli do nas chłopaki.
Z: [T.I] tu masz wszystko do koni, każda rzecz jest podpisana imieniem konia.
H: Na jakim koniu będzie jeździła [T.I] ?
Z: [T.I] klacz czy ogier ?
T: Klacz.
Z: To może na Wenus ?
Li: Lepiej nie ona jest szalona! Raz wsiadłem na nią i nie zdążyłem jeszcze wsadzić nóg w strzemiona i złapać za wodze, a już zaczęła mi galopować. No i z niej spadłem.
Lou: Może na Ruffian ?
N: O nie ! Ona jest uparta jak osioł. Raz jak na niej jeździłem to nagle się zatrzymała i się położyła na mnie, przygniotła mnie !
H: I nie chciała wstać !
N: Dokładnie !
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
H: Została jeszcze jedna klacz !
Lou: Nie mam mowy ! Ona zrobi [T.I] krzywdę !
T: Ale kto ?
N: Dead. (czyli śmierć jak ktoś nie wie)
Z: Nie ma mowy !
T: A czego ?
Lou: Jej w ogóle nie da się ujeździć.
T: To czego nie wezwiecie specjalisty od koni ?
Li: Był już jeden, ale skończył na wózku i każdy boi się tej klaczy.
T: A mogę ją zobaczyć ?
Z: Nie wiem czy to dobry pomysł.
T: No proszę mam dobre intencje z końmi.
H: Daj jej szansę może [T.I] się z nią dogada.
Z: No dobra, ale uważaj na siebie !
T: Jasne!
Chłopaki zaprowadzili mnie pod duży, w którym było ciemno boks i weszłam do środka. Gdy weszłam do boksu ujrzałam półtora metrowego, czarnego jak smoła  konia fryzyjskiego. Klacz na mój widok stanęła dęba.
T: Spokojnie.
Mówiłam powoli podchodząc do niej z wyciągniętą ręką. Całe szczęście klacz się uspokoiła i pozwoliła mi się dotknąć. Zaczęłam ją powoli głaskać. Na łopatce Dead poczułam strup, duży strup. Nachyliłam się, aby się temu przyjrzeć. Musiała być to duża rana.
T: Chłopaki ? Czy ona była bita ?
Li: Tak. Odzyskaliśmy ją od takiego właściciela co się nad nią znęcał.
N: Ty nie widziałaś jej po przyjeździe ona tak wyglądała, że...po prostu to było straszne.
T: Dobrze, że trafiła do was.
Lou: Jak ty to zrobiłaś ?
T: Ale co ?
Lou: No dała ci się pogłaskać.
T: Sama nie wiem. Dead nie dawała się dotknąć, bo bała się komukolwiek zaufać, po raz drugi. To tak jak w związku, jak kogoś zdradzimy to ta druga osoba boi się jeszcze raz zaufać, boi się skrzywdzenia.
Z: Najwyraźniej zaufała tobie po raz drugi.
T: Jeszcze nie... Mogę się na niej przejechać ?
Z: Tak tylko uważaj, żeby nie zrobiła ci krzywdy.
T: Nie martw się nie zrobi mi krzywdy.
Następnie razem z chłopakami zajęliśmy się swoimi końmi, gdy już wszystko ogarnęliśmy to wyszliśmy razem z końmi na dwór. Wyszliśmy za podwórko i to był ten moment wsiadłam na Dead. I ruszyłam. Była bardzo posłuszna i poczułam coś co nigdy nie czułam, gdy jeździłam na innych koniach, te uczucie było po prostu piękne.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka ;P Wiem dawno nie pisałam nie miałam weny. Ale postaram się teraz to nadrobić, ponieważ ten Imagin będzie miał dużo części. Bo poczułam, że gdy w życiu tej dziewczyny pojawiła się Dead to ta historia się szybko się nie skończy. Proszę komentujcie, bo nie wiem czy wam podoba się to co piszę.

by Werciaa