poniedziałek, 2 września 2013

#14 Imagin z Louism :3

Szłaś drogą do domu, po ciemku. Była zima. Wracałaś z przykrego spotkania z chłopakiem, bo powiedział że ma nową. Była 22.00 i padał śnieg. Właśnie przechodziłaś przez małą, wąską uliczkę kiedy Trzech starszych mężczyzn, zablokowało tobie drogę.

- Hej, dokąd idziesz? - Zapytał pierwszy.
- Nigdzie. - Powiedziałaś.
- To chodz, idziesz z nami. - Powiedział drugi.
- Ja...ja z wami nie idę. - Odpowiedziałaś i próbowałaś uciec. To był błąd. Wtedy trzeci, największy, rzucił się w twoją stronę i walnął w ciebie. Podniosłaś się, ale znowu upadłaś gyż znowu zaczął cię bić... Czułaś jak mdlejesz....zasypiasz....nagle widzisz światło....coś jasnego...ale co to?.....ktoś krzyczy.....kto to?

10 godzin pózniej...

Obudziłaś się w szpitalu. Nie wiedząc co się stało, Powiedziałaś na głos:
- Co ja tutaj robię? Czemu tu jestem? - Dopiero teraz zauważyłaś, że w pomieszczeniu jest bardzo przystojny chłopak który siedzi na krześle obok ciebie, który się na ciebie patrzył
- Widzę że się obudziłaś. Ciesze się. Gdyby nie ja...to by...to by nie wiadomo co by się z tobą stało.
- Ale co się stało? Nie rozumiem...kim jesteś?
- Emm....jakby to ująć...masz lekki wstrząs mózgu, złamaną rękę i nogę, podbite oko....no chyba tyle.
- Ale jak do tego doszło? Jedyne, co pamiętam to to, jak wracałam z...z nie ważne czego, a tu nagle trzech mężczyzn spotkałam...a dalej...?
- Dalej to cię pobili, a kiedy już leżałaś ja się zjawiłem. Pomyśleli...no wiesz...że cię znam i....uciekli. A ja wezwałem karetkę.
- Aha.....- Powiedziałaś. - Dziękuję.
- Nie ma za co. Jak masz na imię?
- (T.I). A ty? Hmm....Louiss niech zgadnę.
- Nie, bo Louis.
Tak nawiązałaś przyjazn z Louism, i przez następny tydzień przychodził do ciebie do szpitala. Wtedy, tydzień pózniej wypuścili cię, I zakochałaś się w Louism.

Tutaj to zostawię, bo nie mam czasu dokończyć, więc zrobię to jutro. Za wszelkie błędy przepraszam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz