środa, 4 września 2013

#15 Imagin z Louism :3 część 2

Minął już rok, odkąd Louis ciebie uratował. Od tamtego czasu dużo się zmieniło. Ty i Louis byliście w sobie zakochani. Byliście już też zaręczeni. Chociaż było ciężko i tobie, i jemu kiedy on wyjechał w trase koncertową, wciąż cię kochał, a ty jego. Właśnie miał wrócić dzisiaj z trasy koncertowej....

- (T.I)!!! - krzyknął Louis i przybiegł do ciebie. - Ty nie wiesz, jak za tobą tęskniłem! Skype i telefon nie wystarczają. Zmieniłaś się od trzech miesięcy.

Szliście razem do twojego apartamentu, w którym mieszkałaś. Była znowu mrozna zima, tak jak w zeszłym roku. Wtedy właśnie przechodziliście obok właśnie tego miejsca, w którym cię pobito rok temu.

- Louis? - Powiedziałaś.
- Tak? - Odpowiedział.
- To właśnie tu. Tu właśnie to się stało. Pamiętam, kiedy mnie zaczeli bić, i wtedy zemdlałam. I wtedy ty się pojawiłeś. Gdyby nie ty, kto wie co by się ze mną stało. I byśmy się nie spotkali.
- Kocham cię. - Odpowiedział. - Już wtedy chyba cię kochałem...przychodziłem codziennie do szpitala, kupowałem ci prezenty, i kocham cie teraz. I będę kochać cię zawsze. - Wyciągnął pierscionek, kucnął przed tobą i powiedział:
- Czy wyjdziesz za mnie?
- Tak, Louis. Kocham cię. - Powiedziałaś. I cię pocałował.
Minął już prawie tydzień, zanim wszyscy krewni dowiedzieli się że planujecie ślub. Wiadomo, że wszyscy się ucieszyli. Zaplanowaliście ślub na 10 lipiec.

***

Był już 10 czerwiec, i wracałaś do domu z pracy. Musiałaś przejść przez to miejsce, w którym cię pobito, ale nie zwróciłaś uwagi na to miejsce. Już wogóle zapomniałaś o tym miejscu. Wtedy zaczepił cię nieprzyjemny, chłodny głos. Odwróciłaś się, i stali tam trzej mężczyzni.
- Hej, dokąd idziesz? - Zapytał pierwszy.
- Nigdzie. - Powiedziałaś.
- To chodz, idziesz z nami. - Powiedział drugi.
- Ja...ja z wami nie idę. - Odpowiedziałaś i próbowałaś uciec. To był błąd. Wtedy trzeci, największy, rzucił się w twoją stronę i walnął w ciebie. Podniosłaś się, ale znowu upadłaś gdyż znowu zaczął cię bić... Czułaś jak mdlejesz....zasypiasz....nagle widzisz światło....coś jasnego...ale co to?.....ktoś krzyczy.....kto to?

10 godzin pózniej...

Obudziłaś się w szpitalu. Nie wiedząc co się stało, Powiedziałaś na głos:
- Co ja tutaj robię? Czemu tu jestem? - Dopiero teraz zauważyłaś, że w pomieszczeniu jest bardzo przystojny chłopak który siedzi na krześle obok ciebie, który się na ciebie patrzył. Wtedy się naprawdę obudziłaś.
- Louis! - Krzyknełaś.
- Tak, Louis to ja. Widzisz, pewnie nie wiesz co tu robisz i czemu tu jesteś...czekaj to jest to samo... nieważne. Trzech mężczyzn cię pobiło... miesiąc przed tym dniem....co za pech. Gdybym ja się nie zjawił....
- Zauważyłeś to? - Przerwałaś mu.
- Ale co?
- To, że rok temu kiedy isę spotkaliśmy to samo się stało. Wtedy trzech mężczyzn mnie pobiło....i ty się zjawiłeś....to samo teraz.
- Cóż, widać, że historia lubi się powtarzać. Lekarz powiedział, że wyjdziesz za tydzień zdrowa jak ryba.

Miesiąc pózniej.....

Staliście przed ołtarzem, ty w swojej przepięknej sukni ślubnej, Louis przed tobą, Harry był świadkiem.
- Czy ty - Zaczął Ksiądz. -(Twoje imię, drugię imię i nazwisko),  chcesz wujść za  Louisa Williama Tomlinsona?
- Tak. - Odpowiedziałaś.
- A czy ty, - kontynnuował ksiądz, -Louis Willam Tomlinson, ożenić (Twoje imię, drugię imię i nazwisko) ?
- Tak. - Opowiedział.
Wtedy Louis cię pocałował, i dzwony zaczęły bić.

Żyliście długo i szczęśliwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz